Coraz wyższe koszty klęsk żywiołowych na świecie.
Z roku na rok zwiększa się ilość kataklizmów, a co za tym idzie, rosną koszty usuwania zniszczeń przez nie spowodowanych.
Niezależnie czy mamy do czynienia z ogromnych rozmiarów powodziami, które niszczą drogi dojazdowe, uszkadzają i zrywają mosty oraz niweczą plony, czy z pożarami, trzęsieniami ziemi, cyklonami lub huraganami efekt zawsze pozostaje taki sam – kompletne zniszczenie, któremu trzeba zaradzić. A na to potrzebne są pieniądze. A dokładniej mówiąc, bardzo dużo pieniędzy.
Szacuje się, że w roku 2015 koszty te oscylowały w okolicach 100 miliardów dolarów. Wraz z coraz większym zagrożeniem wzrasta także świadomość ludzi, którzy chętniej niż wcześniej się ubezpieczają. To sprawia, że ubezpieczyciele na całym świecie przeżywają trudny czas. Rok 2017 był dla nich wyjątkowo ciężki, w związku z tym wiele firm ubezpieczeniowych zaliczyło znaczne spadki rocznych dochodów. Klęski żywiołowe na całym globie stają się coraz bardziej gwałtowne z powodu postępującego ocieplenia klimatu. Pojawiają się także na terenach, które do tej pory były od nich wolne co także komplikuje sprawę i generuje nowe wcześniej nieznane koszty.
Naukowcy zajmujący się huraganami wskazują, że huraganów czwartej kategorii jest aktualnie o dwa razy więcej niż jeszcze sto lat temu. Należy także pamiętać, że duży wpływ na rosnące koszty kataklizmów ma rosnąca populacja świata. Ludzi jest coraz więcej tak więc i ilość domów, w których mieszkają, się zwiększa. Docelowo jest więc więcej budynków i infrastruktury do nich prowadzącej do odbudowania.
(MM / Fot. Pixabay/cc0)